Wędrowałem spokojnie przez las gdy usłyszałem szepty.Zbliżały się więc zmieniłem sie w smugę światła i wtopiłem w poranne promienie słońca.Ukazały mi się 3 wilki.1 basior i 2 wadery.Ta druga była jakaś...Inna.Bandaż na jej łapie sugerował krwawe zdarzenie .I się zaczęło...W mojej głowie pojawił się obraz pożaru...potężnego zbierającego krwawe żniwa pożaru a z płomieni wysunęły się żółte ślepia ognistej bestii...tej bestii której szukałem od...no nie ważne. Wszystko zniknęła a ja w postaci wilka siedziałem na drzewie. Czułem na sobie wzrok...wzrok potwora który zniszczył moje życie. Wiedziałem ze go tutaj nie ma ale przeczuwałem że myśli o mnie...o tym że go szukam. Zeskoczyłem na ziemie zaraz za wilkami. Czarna wadera przygwoździła mnie do ziemi
- Kim jesteś ? - spytała
- Ja ? Jestem Sillen - odparłem i znów zmieniłem się w strugę światła. Stanołęm tuż koło niej(w wilczej postaci jak coś)
- Po co tu przyszedłeś ? - spytała próbując na mnie skoczyć. Ze stojackim spokojem ustąpiłem jej drogi i omal nie władowała się na drzewo.
- A od tak sobie...watahy szukam - powiedziałem
- To dobrze trafiłeś. Jestem Bellis i jestem Alfą tutejszej watahy - przedstawiła się.
- A ja jestem Sillen i na razie jestem bezdomny - zaśmiałem sie cicho..
<Pirit,Bellis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz