poniedziałek, 9 lutego 2015

Od Pirit

  Normalny dzień. Obudziłam się nieco wcześniej niż zwykle. Długie godziny przed świtem. Księżyc wciąż był na gwieździstym firmamencie, ale robiło się już jaśniej. Widoczność była bardzo dobra, zwłaszcza dla czujnych i bystrych oczu wilków. Wiedziałam, że nie zasnę ponownie. Z ponurym wyrazem pyska przeciągnęłam się i wyszłam na zewnątrz. Denerwował mnie fakt, że wstałam tak wcześnie bez żadnego powodu. Nie wyczuwałam niczyjej obecności, okolica była spokojna. Pomyślałam, że coś kazało mi się obudzić. Intuicja, przeczucie, instynkt. Odruchowo wzmożyłam czujność. Wciąż pozostawałam w tej samej pozycji. Siedziałam obok wejścia jaskini i niezauważalnie ruszałam oczami. Głowa ani drgnęła. Oto moja sztuka obserwacji. On widzi mnie, a ja jego. Lecz on tego nie wie. Jeśli w ogóle jest jakiś "on". Nadal nikogo nie zauważyłam ani nie wyczułam, ale cały czas zachowywałam czujność. Nie mogłam sobie pozwolić nawet na najmniejszą i najkrótszą chwilę nieuwagi. Bacznie obserwowałam teren, strzygłam uszami i węszyłam w poszukiwaniu obcych zapachów. 
Nagle poczułam wątły zapach. Nie znałam go. Nie czułam wcześniej. Albo obcy wilk, albo jakieś nieznane mi stworzenie... Wciągnęłam zapach w nozdrza i poszłam za nim. Poruszałam się bezszelestnie, jak to czynią szpiedzy. Nieznajomy zapach prowadził do Katakumb. Nie zdziwiło mnie to jakoś szczególnie, ale zrobiłam się trochę bardziej podejrzliwa. Po co ten wilk szedł właśnie tam? Dlaczego wybrał to miejsce? Co zamierzał? Te pytania cały czas krążyły w mojej głowie. Gdy dotarłam do wejścia Katakumb, zobaczyłam coś nieprawdopodobnego. 

<Ktoś dokończy? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz