niedziela, 1 lutego 2015

Od Bellis do Lucka

  Kiedy przeszukiwałam nowy i nieznany mi teren, usłyszałam cichy szelest. Nie byłam pewna co to jest, ale pomyślałam, iż jest to jakiś ptak. Nory, jaskinie oraz dziury w drzewach były czyste i duże. Dookoła teren wydawał się być bezpiecznym, nie czuć było innych wilków, ani ludzi. Przez sam środek lasu przepływał strumień, który wił się przez cały teren. Woda w nim była przejrzysta i spokojna, wąski nurt dało się bez problemu przeskoczyć, a cichy szum pozwalał zapomnieć o jakichkolwiek zmartwieniach. Strumyk płyną w stronę zachodnią.          Miejsce nadające się do zamieszkania było z południowej strony, płynącej wody, natomiast północna część pełna była od zwierzyny. Bogate w tłuszcz donośne jelenie, chodziły w kółko i spokojnie obserwowały polanę. Łanie skubały trawę i karmiły swe młode. Jak tu pięknie... - Pomyślałam. - Muszę zostać. Zauważyłam skradające się kojoty. Szybko zdałam sobie sprawę, iż nie mogą tu zostać i jest to pierwszy kłopot, który muszę wytępić, ale nie to mi było w głowie. Chciałam się trochę rozejrzeć... udałam się za płynącym strumieniem. Coraz bardziej oddalałam się od nor, jaskiń oraz innych skrytek. Dostrzegłam ogromne drzewo... trzęsło się i gubiło liście, mimo iż jest już zima. Bałam się, ale postanowiłam bliżej się temu przyjrzeć. Głowę miałam uniesioną w górę... i podeszłam. Poczułam pod swoimi łapami korzenie, tego niesamowitego drzewa, otarłam się o nie i wtuliłam się w korę. Niespodziewanie liście zaczęły się unosić, a sama roślina się uspokoiła. Wpatrywałam się... drzewo przemówiło.
  - Zostaniesz tutaj...
  - A jeśli nie będę chciała ? - Spytałam podchwytliwie.
  - Nie musisz, ale wtedy już nikt tutaj nie zostanie.
  - W takim razie jak się nazywasz ?
  - Nie ma imienia.
  Byłam zaskoczona, tym co się stało, ale czułam się bezpiecznie. Wróciłam do nor, zastałam tam wilka... nieznanego mi wilka.

<Luck?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz