wtorek, 3 lutego 2015

Od Bellis C.D. Sillen

- To dobrze się składa ! - Powiedziałam z uśmiechem.
- Że jestem bezdomny ? - Powiedział basior z już mniejszym entuzjazmem...
- Tak ! To znaczy... nie do końca..
- Rozumiem. - Powiedział śmiejąc się ze mnie. - Jak nazywa się twoja wataha ?
- Wataha Prawdziwej Przyjaźni. Z tego co rozumiem, chcesz być z nami, prawda ? - Spytałam.
- Ja ? Bardzo... Bardzo...
- Chodź oprowadzę Cię. - Orzekłam.
Widać było po Sillenie, że chce z nami być. Nie mogłam mu odmówić, więc wzięłam go najpierw do mojego przyjaciela....
Doszliśmy do drzewa...
- Ogromne ! Jak się nazywa ? - Spytał basior.
- Nie ma imienia. - Powiedziałam zakłopotana. - Chodźmy dalej.
Oboje doszliśmy do Łąki radości, Sillen powiedział, iż te miejsce przyprawia go o dreszcze (rzecz jasna w dobrym znaczeniu). Następnym miejscem był Las odpoczynku...
- Co za dziwne drzewa ! - Krzyczał basior.
- Cicho, cicho. One słyszą...
Nim się spostrzegłam, biegał i skakał po ich pieniach, nie zwracając uwagi jak bardzo się trzęsą.
- Sillen, one czują.
- Przepraszam, ale to naprawdę jest zabawne !
- No dobrze, ale żeby to był ostatni raz. Teraz wybierzemy się do lasu w którym wybierzesz sobie norę, jaskinie, albo co będziesz chciał. Pamiętaj, iż pierwszy twój posiłek dostaniesz o wschodzie słońca.
- Nie chcę być nachalny, ale co jutro zjem ?
- Zdaje mi się, że dla tak mało licznej watahy wystarczy jeleń. Ale później gdy już nas przybędzie znajdziemy większy cel. - Powiedziałam, nie chcąc podkreślać jak jest nas mało.
Kiedy doszliśmy basior rozglądał się nie pewnie...
- O co chodzi Sillen ?
- Gdzie tu są te nory i takie tam ? - Spytał przerażony z myślą, że go oszukałam.
- Spójrz w dół ! - Powiedziałam, ponieważ stał na pieniu.
Nim się spojrzałam on już zsuwał się w dół !
- Sillen !
- Nic mi nie jest. Spadłem kiedy spuściłem głowę. - Opowiadał Basior, po czym szybko z niej wyszedł.
- Czy ta Ci odpowiada ? A może chcesz iść dalej. - Wypytywałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz