środa, 11 lutego 2015

Od Jacoba do Trixy

  Jestem teraz w jakimś lesie. Słyszałem jak zimowe ptaki odgrywały swój koncert. To było coś co lubię chodź nie za bardzo. Właśnie dołączyłem do Watahy Prawdziwej Przyjaźni. To moja pierwsza wataha. Razem z rodziną byliśmy raczej bardziej wilkami podróżnikami. Dlatego większość wilków z naszej rodziny ma rasę związaną z naturą lub podróżami. Nie byłem lubiany w rodzinie także za moją rasę.
- Co?! Wilk Kultury? Tego jeszcze nie było.
Mówił mój świętej pamięci dziadkowie. Oni i rodzeństwo najbardziej mnie lubili. Tak chodziłem zamyślony aż spadłem z krawędzi urwiska. Na szczęście nie było ono wysokie. Kiedy doprowadziłem się do porządku usłyszałem za sobą czyjś chichot. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem jakąś waderę. Uśmiechnąłem się mimo wolnie i powiedziałem.
- Hej jestem Jacob. A ty?
- Trixy.


( Trixy? Ps. Ten opek był by wcześniej, ale czasu nie było. )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz